Translate

wtorek, 19 sierpnia 2014

Wszędobylstwo cz.3 Křivoklát i Křivoklátsko dzień 2

Cześć!!! :D

  W ten pochmurny dzień chciałbym Wam i sobie przypomnieć drugi dzień z mojej ostatniej eskapady :D
 Mam to do siebie, że na wyjazdach chcąc nie chcąc budzę się dość wcześnie - i tym razem tak było. 
Rytualnie zjadłem śniadanie. Zanim przejdę do sedna wycieczki to chciałbym napisać Wam i odpowiedzieć jak to jest z tym jadłospisem.

Odpowiem różnie. Tym razem przyjąłem wariant : śniadanie i kolacje robię sobie sam, a obiad gdzieś zjem. Z naciskiem na "gdzieś"
W ciągu paru dni  zjadłem 2 opakowania chleba tostowego (nie trzeba kroić i dość długo jest w miarę świeży), paczkę sera białego, 2 konserwy, pomidor, banany, (masła nie kupowałem) a kawę miałem rozpuszczalną (wziąłem tyle ile mi potrzeba bez szklanych pojemników) a herbatę w torebkach. Jeśli chodzi o przysmaki serwowane przez budkę na kółkach to "musiałem nadrobić zaległości w tzw. ser zasamażany z frytkami i warzywami oraz langosz. Ów langosz jest rodzajem ciasta, wypiekany, podawany z serem żółtym. Ciasto jest doprawiane tradycyjnie czosnkiem i nie wiem czym jeszcze. Pierwszy raz w życiu jadłem langosza. Dobre, nie powiem :D. Zjadłbym chyba wszystko zwłaszcza po męczącej wyprawie.  A Wy?  Aha na drogę zabieram parę energetycznych batoników, banana, wodę i aparat.

 Dziś postanowiłem z rana zaatakować piękny zamek Křivoklát w miejscowości o tej samej nazwie, plany dalsze uzależniałem ile czasu z dnia mi jeszcze zostanie. 

Zamek Křivoklát

  Zamek jest położony 5 min od pobliskiej stacji kolejowej, więc wysiłek jest znikomy. Byłem przed 9 rano. Miałem szczęście - o 9.15 była przewidziana wycieczka z przewodnikiem. 

Kamienne trofea

  Mimo iż nie rozumiałem znacznej części z tego co mówiła Pani przewodnik oprowadzając grupę jakiś 10 osób, zauważyłem że próbowała aktywizować swoich słuchaczy poprzez zadawanie im podchwytliwych pytań, quizów, zagadek.  Coś  w stylu: wiecie Państwo ile dziś zrobiliśmy kroków?  Młodsi uczestnicy mogli ponieść klucze oraz pomagać otwierać kolejne zamkowe drzwi. 1,5 godziny z przepięknym zamku, który pamiętał czasy Przemyślidów (900 lat!)


Dziedziniec Zamku Křivoklát




Płaskorzeźby panujących

Tu na zdjęciu widać że na rozsypujące się, brzydkie cegły  nakryto płótno.... (możliwe że pod spodem już nie było co pokazywać...)


  Miejscowość bardzo nieduża, więc ruszyłem po krótkim odpoczynku dalej, na następny zamek. Miałem mnóstwo czasu, a perspektywa czekania 1,5 godziny na pociąg skutecznie zmobilizowała mnie do przetarcia pierwszych kilometrów piechotą. 
  Doszedłem więc do następnej stacji : Roztoky u Křivoklátu.  Stacja widmo jak to się mówi. Jakbym trafił w nocy miałbym pewne obawy....

Roztoky u Křivoklátu... Nic nie jedzie....nikogo nie ma
Pociąg jednak przyjechał za jakieś 40 minut.  Wysiadłem w Nižborze. Tu też z okien pociągu widziałem zabudowania zamkowe. Zanim jeszcze udałem się na zamek nie mogłem odmówić sobie ochłodzenia się mrożoną kawą w tutejszej atrakcji turystycznej


  
Kawa w wagonie
Sam zamek okazał się muzeum archeologicznym, ale samo fotografowanie jego przyniosło mi dużo frajdy.

Zamek w Nižborze 

Zamek w Nižborze ujęcie 2
  Postanowiłem więc wracać po woli do "domu" czyli do miejsca kwaterunku. Znowu wybrałem marszrutę.
 Mając szczegółową mapę okolicy zaplanowałem więc po drodze 3 kolejne dni pobytu.
Nižbor  okazał się również małą miejscowością ale z możliwością wyjścia na leśne szlaki. 




  Resztę dnia spędziłem nad rzeką oddając się studiowaniu map i wytaczaniu tras oraz przyjemnej lekturze.





Pozdrawiam Was 

Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz