Translate

wtorek, 29 grudnia 2015

Wszędobylstwo cz. 38. Broumov, Náchod, Kudowa Zdrój

Cześć :D

To już ostatni post w tym roku, ale nie musicie się martwić, bowiem już w głowie mam materiał na następny wpis podróżniczy, a podróży, których chciałbym odbyć jeszcze więcej :D

Cały czas jesteśmy po czeskiej stronie, gdzie byłem eksplorować Skalne Miasto, o którym pisałem wcześniej. Z Novego Mesta jadę do Broumova, bo słyszałem że tam jest parę ciekawych rzeczy godnych zobaczenia. Poniżej część rynku w Broumovie:

Część rynku w Broumovie

okazało się, że można  tutaj znaleźć zabytki architektury drewnianej :





Mały kościółek okazał się bardzo gościnny dla mnie :



Pobłąkałem się troszkę po rynku i okolicach miasteczka :


Lubię takie klimaty a Wy?
Różnorodność kolorów kamienic




Czym prędzej ruszyłem ku Broumowskim Skałom. Droga była prosta, asfaltowa,słońce dawało już o sobie znać. Po około godzinie dotarłem do celu





W pobliżu skał są domostwa. Była gdzieś 14. Spytałem się co i jak, a zwłaszcza ile czasu potrzeba by sprostać tym trasom.  Byłem za późno. Jakby była 11 to tak, ale 14 na wybieranie się na szlak to stanowczo za późno. Podumałem, pomyślałem i jednak wróciłem zniesmaczony własną bezmyślnością do Broumova, by później wrócić do Teplic, a później do swego noclegu. Nazajutrz ponieważ miałem jeszcze troszkę wolnego czasu postanowiłem zahaczyć o Náchod.

Za widoku załatwiłem sobie "nocleg" i zabrałem się za zwiedzanie:



Kto nie był w tym przygranicznym czeskim miasteczku gorąco polecam zajrzeć. Poniżej fragment rynku:



U stóp zamku. Do niego bardzo ciekawe podejście z miasta :


Typowa "renowacja" elewacji















Eksploracja trwała dalej, niestety mój aparat już odmówił mi posłuszeństwa. Specjalnie robione były tylko już zdjęcia z polskiej strony: Kudowa Zdrój













Z tym akcentem życzę Wam wszelkiej pomyślności w Nowym 2016 roku i wspaniałych przeżyć, podróży i spełniania marzeń. Widzę się z Wami nowym postem z parodniowej wycieczki w Bieszczady.

Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski

czwartek, 17 grudnia 2015

Wszędobylstwo cz.37 Nove Mesto nad Metuji

Cześć przed świątecznie!

Dopadła mnie chwilowa niemoc i leżę w łóżku, przez co mam odrobinę czasu by wywiązać się z danej, Wam Drodzy Czytelnicy, obietnicy.

Będąc 4 lata temu w Skalnym Mieście nie omieszkałem odwiedzić Novego Mesta nad Metuji. Dlaczego tam pojechałem zaraz zobaczycie, bo przecież nie samymi skałami człowiek żyje ;D
Ulotkę z atrakcjami turystycznymi okolic Skalnego Miasta znalazłem u gospodyni. Czym prędzej wybrałem się do tego miasta:



Tutaj jak prawie w każdym czeskim mieście z długowiekową tradycją znajduje się zamek:


W drodze... nie piekło innym razem :D


Przyjemne miasteczko przywitało mnie piękną pogodą, włączył się tradycyjnie szwędacz:



Bardzo ważna instytucja w tym mieście:


Okazale


Za chwil parę pierwsze oznaki poszukiwanego zamku:



No i przyznam się Wam teraz do tego, pierwszy raz nie wziąłem pod uwagę, że mój akumulator w aparacie fotograficznym będzie wymagał doładowania. Jednym słowem pojawiły się za chwilę na wyświetlaczu dobrze znane dwie kreseczki zamiast trzech. To nic. Na tą eskapadę po Skalnym Mieście i okolicach nie wziąłem ładowarki!! Sic! (od tego pamiętnego czasu nieważne jak długa jest wycieczka biorę to małe urządzenie ze sobą)

Zdjęcia robiłem na przemian telefonem komórkowym oraz aparatem. Coś dla spragnionych:





Sukiennice....

Przy zamku powitała mnie para przesympatycznych krasnali. Na razie nie wiedziałem dlaczego. :D

Dzień dobry podróżniku


Cóż taka gościnność to wszedłem :



Piękny naturalny dywan na środku dziedzińca zamkowego:


Wszystko precyzyjnie przycięte, przystrzyżone, zadbane, oko cieszy. Tłumów w zamku nie było to też i ukochany spokój.

Inne ujęcie
Mając na uwadze ograniczenia mojego aparatu, które teraz się pojawiły, musiałem oszczędzać ilość zdjęć, każde było na miarę złota ( ech te czasy kiedy film do aparatu miał 36 zdjęć)
Krążąc po zamku natknąłem się na takie tajemne przejście:



Ciekawość zwyciężyła:

tu trochę bliżej

Oczywiście że wszedłem i przeszedłem do tajemniczego ogrodu:




Na pierwszy rzut oka tu się nic nie dzieje, ale to złudzenie. Zachowajmy się kulturalnie. Jesteśmy w ogrodzie krasnali, to dlatego wszystko tak z detalami dopracowane. Czas przedstawić właścicieli:















Super widok prawda?


Czy muszę wracać?


Chcąc nie chcąc trzeba wracać. Czasu na zwiedzanie miałem jeszcze trochę więc postanowiłem zwiedzić Broumov- ale to już w następnym poświątecznym poście.

Wszystkiego Najlepszego dla Was Wszystkich

Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski


niedziela, 13 grudnia 2015

Wszędobystwo cz.36 Skalne Miasto dz.3

Hej hej :D

 Zanim poczujemy świąteczny klimat, korzystając z okazji, iż Lucy "wyrzuciła" mnie z kuchni oraz że mam przygotowane zdjęcia przedstawię Wam kolejny dzień w Skalnym Mieście w Czechach.
 Tak jak zapowiedziałem nazajutrz zająłem się eksploracją drugiej części parku. Po drodze przywitała mnie letnia poranna rosa, którą starałem się uchwycić:


Schyl się człowieku :D

skręciłem zgodnie z mapą oraz leśnymi, wszystkim dobrze znanymi oznaczeniami na drzewach. Zapowiadało się ciekawie:





Nie mniej jednak za parę chwil, na rozwidleniu dróg zdążyłem się pogubić, wracałem do punktu wejścia (poniżej z 3 razy) wszystko przez to że nie widziałem tych oznaczeń tras na pobliskich drzewach:


No i nie było się kogo spytać ;D

Odnalazłem jednak magiczny symbol poszedłem dalej, a dalej czekały mnie wspaniałe widoki: 

"Wspinaczka" , na razie nisko jak widać
powoli zza drzew pojawiają się upragnione giganty :

Dobrze, że nie było mokro i ślisko

Dalsza zabawa w chowanego:




Takie widoki na razie:




Po chwili pierwsze drogowskazy, znowu mam dziwne wrażenie, że miasto niby skalne a tu jednak Koci Gród. Ciekawi? Bo ja byłem czy zobaczę tam milion kotów czy jak?


Głęboki wdech, będzie ciasno:


Legenda mówi, że przejścia są tak wąskie, że kot się tylko przeciśnie, to jedna rzecz. Drugą były jak widać półki skalne na których ponoć wygrzewają się te zwierzęta. Nie mniej jednak napotkałem tam wędrowców, którzy zrobili mi niżej zamieszczoną fotografię. 

Po raz drugi skały nie chcą mnie wypuścić ze swego władania
Było zaiste ciasno, wyszedłem tak mi się zdawało z kociego grodu, by po chwili trafić na koci labirynt...




Mój zmysł orientacji po raz kolejny mnie zawiódł, może z nadmiaru wrażeń?
Koci labirynt jak było na mapie napisane. Krzak do krzaka podobny, wąskie ścieżki - rezultat był taki że 3 razy wchodziłem i wychodziłem z tego labiryntu. :D

Kolejne piękne formacje skalne :


No i te panoramiczne widoki : ech.....


Skały z góry :D
Opłacała się "wspinaczka"



I co jedziecie tam drugi raz ze mną?


W następnym poście dalsza eksploracja terenów okalających Skalne Miasto, tym razem Nove Mesto nad Metuji, brak ładowarki do baterii aparatu oraz przedziwny ogród karłów. Zapraszam tydzień przed Wigilią.

Z grudniowymi nie śniegowymi pozdrowieniami
Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski