Translate

środa, 18 marca 2015

Wszędobylstwo cz.19 Bratysława ciekawostki

:D Witajcie prawie wiosennie :D 

Czasu nie da się zatrzymać. Widocznie tak musi być. Dziś chciałbym Wam zaprezentować takie moje ciekawostki z Bratysławy oraz podróż do Austrii.

Jak wiecie Bratysława jest położona praktycznie przy granicy z Austrią. Wpadliśmy na pomysł (ja i Lucy) że po wycieczce do Devina pojedziemy sobie do Hainburga nad Dunajem.

Do ww miejscowości dostaliśmy się z tego samego przystanku co do Devina tylko linią nr 901.
Musimy jednak kupić bilet w tą i z powrotem (spatoćny cestovny listok). W połowie stycznia kosztował on 2,90 Euro.  I taki drobiazg : kasujemy go z obu stron mimo że nie ma oznaczeń co do kasowania w tzw drugą stronę. 



Przeczytaliśmy że są tam jakieś ruiny zamku, więc ruszyliśmy czym prędzej
Oto parę zdjęć z Hainburga.  
Całe miasteczko otoczone było takimi bramami
Przekraczając tą bramę spodziewaliśmy się spokojnego austriackiego miasteczko z paroma kafejkami, małymi domkami..... Takie stereotypowe myślenie. Sami pewnie wiecie. 
Pierwsze i dalsze zwiedzanie po prostu małego, sennego miasteczka sprowadzało się do krótkiej marszruty i podjęciem wyprawy do ruin. Tutejsze wystawy sklepowe, jedna czynna minipizzeria (na 2 osoby) nie skłaniały do zgłębiania się. Zanim jeszcze ruszyliśmy "na zamek" zrobiłem parę zdjęć:


Podejście uświadomiło nam, że Hainburg budzi się z zastoju i próbuje coś ugrać dzięki graniczeniu ze stolicą Słowacji.


Po prawej stronie zdjęcia widać powstający kompleks handlowo-usługowy

Poniżej - sądzę że rewitalizacja okolic zamku dopiero się zaczyna:



Ciekawe co będzie za parę lat
Podejście do zamku zajmuje parę ładnych minut:



W środku duży teren do eksploracji :









Tutaj wszystko nam się podobało.

Tutaj w przygranicznych miasteczkach, miastach ludzie zazwyczaj mówią w dwóch językach i całe szczęście bo we wspomnianej pizzerii mogliśmy się porozumieć :D  Nie mogłem się powstrzymać i nie zrobić zdjęcia:

Zakaz leżenia na murze ;D ?? ;D
Wróciliśmy do Bratysławy. Moją uwagę zwróciły graffiti. Zarówno te brzydkie i te artystyczne.







Niedaleko naszego hostelu
Wiecie pewnie jak wyglądają poczekalnie i dworce autobusowe w niektórych miastach w Polsce. W Bratysławie dużo się nie różnił, gdyby nie jeden szczegół :

Oryginalny pomysł na piętrze....
Ostatnie zdjęcia z Bratysławy :


Teatr Narodowy. Od razu widać :D

Po Bratysławie w okresie letnim kursują charakterystyczne czerwone autobusiki. Mimo stycznia udało mi się takowy uchwycić :

Elegancko....

No i pora pożegnać się z Bratysławą. ;D. 

W następnych odcinkach Wszędobylstwa zapraszam Was wszystkich do podróży do magicznych gór w Polsce. Gór Kaczawskich. Będzie o czym pisać :D

Pozdrawiam Was Wiosennie 
Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski
 

poniedziałek, 9 marca 2015

Wszędobylstwo cz.18 Bratysława dzień 2

Hej hej :D

zamiast narzekania i spędzania dzień po dniu na tych samych czynnościach : praca -dom - praca - dom lubię, bo prostu lubię wyrywać się z wszelkich norm i konwenansów. Moje wycieczki jakkolwiek ich nie nazwać są właśnie takim wyznacznikiem niezależności.

Tyle "mądrości" tak mi się nazbierało ostatnio. Rozmawiałem z wieloma osobami i pytają się jak to jest że ma się siłę na realizację tych małych marzeń. 

Dzień 2 w stolicy Słowacji. 

W połowie stycznia słońce świeciło w sam raz na taką wycieczkę poza mury Bratysławy. Razem z Lucy podjęliśmy plan : najpierw Devin a później pobliskie miasteczko w Austrii
Hainburg nad Dunajem.

Warto jeszcze raz warto jechać chociażby zobaczyć, przejść się, poznać coś nowego. Bardzo fajna wycieczka. Do Devina dostajemy się autobusem nr 29 spod mostu SNP (tego słynnego mostu przy którym jest restauracja UFO) - także łatwo trafić

restauracja UFO z dalszej perspektywy
 Zajezdnia autobusowa jest bardzo zwarta. Przy zakupie biletów w tamtejszych kioskach zlokalizowanych m.in przy zajezdni warto pamiętać (szczególnie rano) że trzeba mieć drobne do 5 euro w monecie.  Bilet (listok) kupujemy za 0.90 euro  za osobę (ważny jest on 60 minut w dni powszednie i 90 w weekendy)

Docieramy pod ruiny zamku Devin : 

Lucy już się podoba

 tu troszkę bliżej:



Wejście na zamek było zamknięte, lecz można było zwiedzić za jedyne 1,5 Euro cały teren zamku.  Poszliśmy na spacer:

taki ciekawy pomnik

 Przystanęliśmy koło tego pomnika, po wnikliwej analizie doszliśmy do wniosku że tym traktem spacerowały koronowane głowy :
 


Zamek Devin położony jest w bardzo atrakcyjnej lokalizacji, bowiem tu łączą się dwie największe rzeki Słowacji : Morava i Dunaj. I właśnie tutaj za czasów (jak mniemam) komunistycznych reżim wybudował sobie ośrodek wypoczynkowo - rozrywkowy dla ówczesnych dysydentów.
Muszę przyznać że pomysłowość ówczesnych architektów może przysporzyć o zawał serca (ale również założę się że w każdym kraju tzw bloku wschodniego były takie przypadki) 

Ośrodek przyklejony do murów zamku
Wolę jednak takie obrazki
Aż się serce raduje....



 Idąc dalej brzegiem Moravy napotykamy na atrakcje które kuszą turystów latem: 



Piękne wybrzeże? nie to dalej otoczenie zamku, który całe szczęście nie opuszczał Nas. 


Ze wzgórza zamkowego jak na dłoni widać połączenie dwóch rzek Moravy i Dunaju. 











Lucy też znalazła coś dla siebie. Sosny devińskie :



O sosnach i nie tylko  u Lucy na  http://odnowadesign.blogspot.com/
Lucy mówi że to trzmielina
Wycieczkę do Devina można było zakończyć na Istrii...... 


Gdyby nie fakt, że była zamknięta.... :D 

W następnym Wszędobylstwie o wycieczce do Austrii i innych ciekawostkach spotkanych podczas wędrówek po Słowackiej stolicy.
Pozdrawiam
Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski