Nabrałem wiatru w żagle, znaczy w klawiaturę. Piszę na koniec dnia. Wspominam dziś dni z pieszymi wędrówkami w okolicy parku narodowego Křivoklátsko.
Pierwsza wędrówka odbywała się w sobotę, także trzeba było brać pod uwagę, że jak się wróci to wszystko będzie zamknięte. :D. Wziąłem aparat, zapas wody, batony, banany i ruszyłem z rana w trasę. Podjechałem więc autobusem do Nižboru. Z tego małego miasteczka wiedzie około 6 km trasa niebieska do Chyńavy. Kto spodziewa się tutaj nie wiadomo jakich fajerwerków, mocno się rozczaruje. Ale właśnie nie po to tu przyjechałem. Przyjechałem odpocząć od zgiełku, wrzasku, zaganiania. Tutaj to znalazłem i mi się podobało.
![]() |
Droga do Chyńavy |
![]() | ||
W uścisku, nawet powalone |
Po powolnym marszu i delektowaniu się ciszą doszedłem do wspomnianej miejscowości. Godzina akurat była na moją codzienną dawkę kawy. Trafiłem tam do knajpy. Cóż za zdziwienie mnie ogarnęło gdy wchodziłem:
Otóż knajpka obchodziła drugą rocznicę otwarcia. Wyobraźcie sobie, że dostałem kawę (po tzw. turecku) w filiżance jak do frappe, ale to nic. Najlepsze było to że jako klient, który właśnie ich odwiedził dostałem cały talerzyk wypiekanych przez nich miniaturowych ciasteczek z cukrem. Były pyszne. :D
Taaak, skoro już zaspokoiłem moje kawowe pragnienie, poszedłem dalej rozkoszując się zwiedzaniem ze spokojem małej miejscowości. Byłem pozytywnie nastawiony, słońce świeciło, spokój wszędzie, zabudowania cieszące oko i obiektyw aparatu.
![]() |
Soczysta zieleń, a w oddali sobotnie lenistwo |
Nieopodal była sadzawka z liliami :
![]() |
Lilie wodne w Chyńavie |
![]() |
Chyńava już za mną.... |
![]() | |
Pyszne czerwone śliwki |
Tym sposobem, doszedłem koniec końców do wsi Železná, w której nic szczególnego mnie nie spotkało i ruszyłem dalej czyli w drogę zamykającą marszrutę czyli do Hyskova. Zrobiłem jakieś 20 km.
![]() |
Panorama, często goszcząca na tutejszych fotografiach przedstawiających atrakcje regionu |
Do Hyskova doszedłem po 16, więc nie było sensu dalej coś zwiedzać. Marzył mi się dobry obiad i relaks nad rzeką. Tak też zrobiłem
Następnego dnia znowu zaatakowałem też z Nižboru ale wybrałem już inną trasę. O tym w następnym pośćie
Dziękuję że wszystkim pozytywnie nastawionym ludziom, których spotykam w swoich wędrówkach. Bez nich nie miało by to wszystko sensu.
Wasz Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz