Translate

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Wszędobylstwo cz. 50 Wyprawa na Okole czyli Moje Góry Mleczne

 Cześć cześć!!! :D


  Ale to zleciało. Już 50 odcinek wszędobylstwa swoimi ścieżkami. Bardzo się cieszę, że poszerza mi się grono odbiorców, czytelników, znajomych i przyjaciół.

   Wiecie że nie zbadałem kiedyś całego obszaru Gór Kaczawskich i bardzo a nawet bardziej mnie ciągnęło.

   Te wulkany mają taką magiczną moc przyciągania. Pierwszą wyprawę jaką zaplanowałem sobie była wycieczka na Okole. Startowałem z Rząśnika, gdzie nocowałem. 

             

Zaraz po wyjściu w teren

i wszędzie róże :




     
        Tradycyjnie w plecaku miałem wszystko : pelerynę przeciwdeszczową, prowiant, wodę, aparat i dobry humor

    Po dłuższym czasie chodu pojawiają się tak charakterystyczne występy skalne 

Co chwila jakaś inna, ciekawa forma

W tym czasie coś zaczęło kropić a nawet mocniej padać, cóż, przecież się nie wrócę... idę dalej w zaparte

Robi się klimatycznie, oczywiście żadnej żywej duszy oprócz mnie, ale po to tu przyszedłem, żadnego papierka, żadnego szmeru, rozmowy, tylko przyroda


I jak idziemy dalej?

No ba idziemy, pewnie że tak, chwilę później samotny świerk przykuł moją uwagę, a za nim taka sceneria.




              Zanim właściwy szczyt jeszcze parę skałek:


   
                   

                   Byłoby więcej zdjęć gdyby... gdyby nie intensywny deszcz...


                   Na Okole szedłem single trackami dla wyczynowych rowerzystów aby po chwili być już na szczycie.

                  Drugi ważny dla mnie szczyt w Kaczawach, po Ostrzycy przywitał mnie widokiem na mleczny krajobraz...Ech te Moje Góry Mleczne

                      

      

     



          No czas wracać... ale poszedłem na dół żółtym szlakiem na Chrośnicę aby po krótkiej przerwie na herbatę i ogrzanie w tamtejszej bibliotece ruszyć dalej.

                     Zostawiłem za sobą dymiące mlekiem wulkany 




               Pożegnawszy je skierowałem się szlakiem agatowym na nocleg aby kolejnego dnia poznawać tajniki historii Rząśnika, ale to w następnym poście


                                                                           Wulkanicznie pozdrawiam

                                                                           Piotrek Marchewa Wszędobylski

niedziela, 6 czerwca 2021

Wszędobylstwo cz.49 Wioski, których już nie ma. Trasa Ropki - Izby- Ropki

Cześć cześć :D

     Minęło 1,5 roku od ostatniego wpisu. Życie weryfikuje nasze wszelakie plany. Plany na odcięcie się od tego co się dzieje i nabranie powietrza w płuca, przewietrzenie szarych komórek. Sami wiecie jak jest. Jak człowieka coś przydusi...
   Do rzeczy zaplanowałem sobie wycieczkę parogodzinną w okolice Ujścia Gorlickiego. Potrzebowałem jakiejś trasy, wytycznych, wskazówek. Przeglądając wiele stron trafiłem na portal Niski.pl. Było do wyboru parę dobrych tras w zależności od predyspozycji fizycznych i czasowych. Wybrałem trasę Ropki-Izby- Ropki. 
   W marszrucie korzystałem z bardzo dokładnego opisu czerwono-żółtego szlaku podanego przez portal niski.pl. 
  Po dotarciu na miejsce odruchowo nie wiesz w którą stronę iść, ale nie w tym przypadku: jestem na początku Ropek, a jest napisane żeby podążać w głąb Ropek. Logiczne :D. 
   Ropki leżą niedaleko Wysowej Zdroju, Hańczowej i Ujścia Gorlickiego. Z domu jakieś 40 parę kilometrów.
     Odległość Ropek od granicy ze Słowacją też kusi, nie powiem, ale to innym razem. Teraz przyjechałem żeby sobie połazić.
  Ten wpis będzie inny niż wszystkie, mało zdjęć a więcej opisów i zadumy, ale póki co dotarłem do pierwszego punktu wyprawy :


  Dobrze jest. Tu początek chyba wszystkich tras w Ropkach, jeszcze można się poruszać samochodem, ale ja już swój zostawiłem daleko w tyle.
  Czerwony szlak oznacza nie skalę trudności to też ale najszybszą możliwą trasę przez co idzie ona w bardzo wielu wypadkach ostro pod górę :D Tak było i w tym przypadku
   Bardzo fajny ale i wymagający szlak czerwony, bez przepięknych widoków. Na szczycie oczywiście zagadka w którą stronę iść. W moich notatkach jest napisane : na zachód na wprost to ok. Idę, choć oznaczenia szlaku już nie ma

Plecak na 4 strony świata


            Dodam że na szlaku na początku spotkałem grupkę turystów, a później do tej pory nikogo. 
        Idę dalej zgodnie z notatkami. Za jakiś czas powinienem dotrzeć do cmentarza i murowanej cerkwi. Wychodzę tą drogą co na wprost plecaka, po jakimś czasie na pola. Panie gdzie tu iść, gdzie ta cerkiew zadaję sobie pytanie. AAA olśnienie - jest napisane - na samym dnie polany. Tymczasem taka  sceneria i drobny deszcz urozmaicały mi kolejną małą przerwę we włóczędze


Poszedłem za nosem, czyli na wprost za te drzewa

     Intuicja nie zawiodła. Za chwilę znalazłem najpierw cmentarz a następnie murowaną cerkiew, która jako jedna z nielicznych jest otwarta dla podróżników



Piękna mała cerkiew w środku lasu. Ale czy na pewno? No właśnie nie. Ciekawość historyka nie dawała spokoju. Podszedłem bliżej tej tabliczki, co widzicie. Czytam :
   


   Wierzyć się nie chce : najpierw tyfus później akcja przesiedleńcza Łemków, jakże nie pasujących do ówczesnej ideologii państwa... Smutne, refleksja od razu mnie naszła. Pocieszającym faktem jest to że dbamy o pamięci o tym co było, nie konieczne dobre, a wręcz odwrotnie...  Wsi już nie ma. Nie tylko tej....
     Podumawszy udałem się dalej drogą na Izby aby po krótkim regeneracyjnym posiłku udać się w drogę powrotną też czerwonym szlakiem, ale inną drogą.

Źródło : niski.pl

     Po drodze minąłem się z parą sympatycznych rowerzystów, którzy pchali pod górę swe pojazdy. Dla nich to też wymarzona trasa na trening! 
Dla mnie w sam raz na złapanie oddechu, całość  zajęła chyba coś ponad 5 godzin, ale nie na tempo szedłem, ani na wysokości. 
  Ciekawe gdzie następnym razem pojadę, wiem że z tej wycieczki mam super lekcję na historii dla moich słuchaczy i dla Was, którzy mnie czytacie

                                                                 Pozdrawiam 
                                                                 Piotrek Marchewa Wszędobylski