Minęło 1,5 roku od ostatniego wpisu. Życie weryfikuje nasze wszelakie plany. Plany na odcięcie się od tego co się dzieje i nabranie powietrza w płuca, przewietrzenie szarych komórek. Sami wiecie jak jest. Jak człowieka coś przydusi...
Do rzeczy zaplanowałem sobie wycieczkę parogodzinną w okolice Ujścia Gorlickiego. Potrzebowałem jakiejś trasy, wytycznych, wskazówek. Przeglądając wiele stron trafiłem na portal Niski.pl. Było do wyboru parę dobrych tras w zależności od predyspozycji fizycznych i czasowych. Wybrałem trasę Ropki-Izby- Ropki.
W marszrucie korzystałem z bardzo dokładnego opisu czerwono-żółtego szlaku podanego przez portal niski.pl.
Po dotarciu na miejsce odruchowo nie wiesz w którą stronę iść, ale nie w tym przypadku: jestem na początku Ropek, a jest napisane żeby podążać w głąb Ropek. Logiczne :D.
Ropki leżą niedaleko Wysowej Zdroju, Hańczowej i Ujścia Gorlickiego. Z domu jakieś 40 parę kilometrów.
Odległość Ropek od granicy ze Słowacją też kusi, nie powiem, ale to innym razem. Teraz przyjechałem żeby sobie połazić.
Ten wpis będzie inny niż wszystkie, mało zdjęć a więcej opisów i zadumy, ale póki co dotarłem do pierwszego punktu wyprawy :
Dobrze jest. Tu początek chyba wszystkich tras w Ropkach, jeszcze można się poruszać samochodem, ale ja już swój zostawiłem daleko w tyle.
Czerwony szlak oznacza nie skalę trudności to też ale najszybszą możliwą trasę przez co idzie ona w bardzo wielu wypadkach ostro pod górę :D Tak było i w tym przypadku
Bardzo fajny ale i wymagający szlak czerwony, bez przepięknych widoków. Na szczycie oczywiście zagadka w którą stronę iść. W moich notatkach jest napisane : na zachód na wprost to ok. Idę, choć oznaczenia szlaku już nie ma
Plecak na 4 strony świata |
Dodam że na szlaku na początku spotkałem grupkę turystów, a później do tej pory nikogo.
Idę dalej zgodnie z notatkami. Za jakiś czas powinienem dotrzeć do cmentarza i murowanej cerkwi. Wychodzę tą drogą co na wprost plecaka, po jakimś czasie na pola. Panie gdzie tu iść, gdzie ta cerkiew zadaję sobie pytanie. AAA olśnienie - jest napisane - na samym dnie polany. Tymczasem taka sceneria i drobny deszcz urozmaicały mi kolejną małą przerwę we włóczędze
Intuicja nie zawiodła. Za chwilę znalazłem najpierw cmentarz a następnie murowaną cerkiew, która jako jedna z nielicznych jest otwarta dla podróżników
Piękna mała cerkiew w środku lasu. Ale czy na pewno? No właśnie nie. Ciekawość historyka nie dawała spokoju. Podszedłem bliżej tej tabliczki, co widzicie. Czytam :
Wierzyć się nie chce : najpierw tyfus później akcja przesiedleńcza Łemków, jakże nie pasujących do ówczesnej ideologii państwa... Smutne, refleksja od razu mnie naszła. Pocieszającym faktem jest to że dbamy o pamięci o tym co było, nie konieczne dobre, a wręcz odwrotnie... Wsi już nie ma. Nie tylko tej....
Podumawszy udałem się dalej drogą na Izby aby po krótkim regeneracyjnym posiłku udać się w drogę powrotną też czerwonym szlakiem, ale inną drogą.
Po drodze minąłem się z parą sympatycznych rowerzystów, którzy pchali pod górę swe pojazdy. Dla nich to też wymarzona trasa na trening!
Dla mnie w sam raz na złapanie oddechu, całość zajęła chyba coś ponad 5 godzin, ale nie na tempo szedłem, ani na wysokości.
Ciekawe gdzie następnym razem pojadę, wiem że z tej wycieczki mam super lekcję na historii dla moich słuchaczy i dla Was, którzy mnie czytacie
Pozdrawiam
Piotrek Marchewa Wszędobylski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz