Cześć cześć!!! :D
Ale to zleciało. Już 50 odcinek wszędobylstwa swoimi ścieżkami. Bardzo się cieszę, że poszerza mi się grono odbiorców, czytelników, znajomych i przyjaciół.
Wiecie że nie zbadałem kiedyś całego obszaru Gór Kaczawskich i bardzo a nawet bardziej mnie ciągnęło.
Te wulkany mają taką magiczną moc przyciągania. Pierwszą wyprawę jaką zaplanowałem sobie była wycieczka na Okole. Startowałem z Rząśnika, gdzie nocowałem.
Po dłuższym czasie chodu pojawiają się tak charakterystyczne występy skalne
Co chwila jakaś inna, ciekawa forma |
W tym czasie coś zaczęło kropić a nawet mocniej padać, cóż, przecież się nie wrócę... idę dalej w zaparte
Robi się klimatycznie, oczywiście żadnej żywej duszy oprócz mnie, ale po to tu przyszedłem, żadnego papierka, żadnego szmeru, rozmowy, tylko przyroda
I jak idziemy dalej? |
No ba idziemy, pewnie że tak, chwilę później samotny świerk przykuł moją uwagę, a za nim taka sceneria.
Zanim właściwy szczyt jeszcze parę skałek:
Byłoby więcej zdjęć gdyby... gdyby nie intensywny deszcz...
Na Okole szedłem single trackami dla wyczynowych rowerzystów aby po chwili być już na szczycie.
Drugi ważny dla mnie szczyt w Kaczawach, po Ostrzycy przywitał mnie widokiem na mleczny krajobraz...Ech te Moje Góry Mleczne
No czas wracać... ale poszedłem na dół żółtym szlakiem na Chrośnicę aby po krótkiej przerwie na herbatę i ogrzanie w tamtejszej bibliotece ruszyć dalej.
Zostawiłem za sobą dymiące mlekiem wulkany
Pożegnawszy je skierowałem się szlakiem agatowym na nocleg aby kolejnego dnia poznawać tajniki historii Rząśnika, ale to w następnym poście
Wulkanicznie pozdrawiam
Piotrek Marchewa Wszędobylski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz