Translate

wtorek, 16 grudnia 2014

Wszędobylstwo cz.11 Hiszpania. Granada cz.3

Przedświąteczne cześć i czołem :D


Obawiam się że to jedyny wpis w grudniu tego roku. Znalazłem troszkę czasu aby oderwać się od obowiązków przedświątecznych.

Dziś chcę Wam zaprezentować moją wycieczkę do perły Granady czyli Alhambry. Zanim jednak wirtualnie przejdziemy się po nim to chciałbym podzielić się z Wami moją kolejną przygodą jaką była kolacja w stylu flamenco i jej konsekwencje.

W oczekiwaniu na kolację ... na drugim planie Alhambra











 Poszliśmy i mogłem wreszcie podczas iście hiszpańskiej kolacji , oglądać andaluzyjskich tancerzy w tańcu flamenco na ich ziemi . Zespół składał się z tancerki i tancerza oraz śpiewaków, którzy wspólnie klaskali oraz wybijali rytm na podstawionych siedzeniach - pudłach i gitarze.I to było to. Byłem wtedy w swoim życiu nastawiony na emocje. Emocji tak jak we flamenco nie zabrakło mi tej nocy

Pełny skład grupy
Tutaj wreszcie mogłem na własny język spróbować oryginalnej paelli. :D cały czas patrząc i słuchając jak natchniony. Zwłaszcza patrząc:

Me gustan chicas morenas


Ekspresja tego Pana mówi sama za siebie :D

Juntos czyli razem :D
Ech te wspomnienia. Kolacja się skończyła, tańce się skończyły. Pora rozejść się do swoich domostw. Było gdzieś koło 24... Mniej więcej. Najpierw szliśmy razem wszyscy, później w pewnym momencie zostałem sam. Podekscytowany i flamenciem i Granadą oraz życiem nocnym szedłem i zdawało mi się ze trafię do mieszkania Ani i Emilia bo tam spaliśmy.


Tak zdawało mi się. To że miasta jednakowo wyglądają nocą każdy wie, i każda uliczka tak samo. Doszedłem jakimś cudem do Plaza del Toros i później zaczął się koszmar. Tak nie miałem mapy! Skandal. Trzeba było uruchomić moją znajomość języka hiszpańskiego.
Mieszkańcy Granady byli bardzo mili, za wszelką cenę próbowali mi pomóc jak objaśniałem im gdzie chcę trafić.  W sumie kręciłem się wkoło tego placu, bo każdy mówił co innego. z czego z trzy razy dookoła tegoż placu. Natrafiłem na fajną kafejkę (z logo Pink Floyd), którą za wszelką cenę chciałem odwiedzić jak będzie dzień. Błądziłem, błądziłem sam nie wiedząc gdzie popełniam błąd. Była chyba 2 w nocy.  Zdenerwowany na siebie i zrezygnowany poszedłem po taxi. Zapłaciłem 5 Euro przeklinając z taksówkarzem w ich języku.

Następnego dnia wszyscy mieli ze mnie ubaw. I dobrze. :D Główną atrakcją tegoż dnia było zwiedzanie Alhambry.
Muszę Was uprzedzić że to będzie długa wycieczka z wieloma zdjęciami, możliwe że podzielę ją na dwa posty. Próbowałem coś wybrać i z czegoś zrezygnować.



Początki zwiedzania

Przejście do innego świata
Alhambra jest symbolem  muzułmańskiego raju i szczęścia pod wszystkimi ziemskimi postaciami. tak piszą. Muszę się pod tym też podpisać. To co zobaczyłem i doświadczyłem przekonało mnie że to kultura o wysokim poziomie.

Mury najpiękniejszego pałacu Orientu

Podziwiam.....
Niesamowite......




Autor bloga w centrum Alhambry
a tutaj spojrzenie w górę czyli sufity


Zdobienia sufitów czyli nieskończone możliwości


Źródło życia

Myślicie że już starczy? bo jeszcze z parę fotografii z samej Alhambry zostało. Tych niesamowitych. Ale może w następnym poście. Jak dam radę to dziś wieczorem.

Pozdrawiam Serdecznie

Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski







2 komentarze:

  1. Hey Piotruś zdjęcia takie że opad kopary dosłownie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze mnie taki fotograf amator tylko. :D Dziękuję Ci Bardzo :D

    OdpowiedzUsuń