Translate

niedziela, 3 listopada 2019

Wszędobylstwo cz. 45 Rużbachy Wyżne dz. 3, z wizytą na zamku w Starej Lubowli

Dzień trzeci rozpocząłem przejściem części przełomu Jaramirskiego , aby później eksplorować zamek w Starej Lubowli
Nie byłbym sobą gdybym przed wejściem na zamek nie spróbował tamtejszej kawy prosto spod zamku


Zafascynowany zdobywaniem zamku prawie zapomniałem o wykupieniu biletu. Powiem tak - wejście na sam zamek - 5 euro, połączenie zwiedzania ze skansenem 6 euro. Jak myślicie, którą opcję wybrałem?

Oczywiście drugą :D

Zamek w Starej Lubowli ma długą i burzliwą historię, przechodził z rąk do rąk, był przedmiotem zastawu u Władysława Jagiełły (jakieś 37 kop groszy praskich) , w XVI wieku na paręnaście lat był w posiadaniu polskiego rodu Kmitów), mało tego ciekawostką jest to że na nim ukryto polskie klejnoty koronacyjne






Jak każdy zamek obrósł legendami oraz nietuzinkowymi osobowościami, które tam przebywały








czy nasz charakterny rodak Beniowski, o którym sporo tu się słyszy








oczywiście na wstępie dostajemy miniksiążeczkę po polsku,aby móc zrozumieć historię tego zamku.









Słowacja czy Hiszpania?





A może wpływy hiszpańskiej księżniczki? Muszę to zbadać...


Dużo elementów ekspozycji poświęcone jest Polakom , oprócz wspomnianych królów czy rozrabiaków jest też przedstawiona osoba Andrzeja Przemysława Zamoyskiego - arystokraty oraz właściciela Lubowli.







i dotarłem do pilnie strzeżonych polskich klejnotów koronacyjnych







dalej zwiedzanie mogłoby się zamienić w objazdowe tournee po królewskich piwnicach i browarach..gdyby nie fakt, że nie tubylcy stracili już głowy:




















No właśnie tak to zazwyczaj się kończy,,,


Opuściłem to smutne towarzystwo i udałem się dalej i nie sądziłem że jeszcze spotkam polską husarię





Buńczuczność Beniowskiego, niezłomność husarii o to jest polski charakter...,który tak poniósł mnie za dwa dni..

Tymczasem dotarłem do najwyższego miejsca na zamku, i chłonąłem chwilę















Tak, wizyta na prawie polskim zamku dobiegła końca, ale nie włóczęgostwu... poszedłem więc do skansenu tu tradycyjnie odrestaurowane domy, jak wyglądały na terenie Słowacji i jakie pełniły funkcje














tutaj dom cieśli







w zasadzie mógłbym tu zamieszkać, tylko ten wzrost..


Do domu weselnego też wstąpiłem:







a z ciekawostek dla moich słuchaczy specjalnie zrobiłem te zdjęcia ze szkoły























nie to nie tablety.... :D










Stara Lubowla ma jeszcze jeden plus dobre jedzenie - niedaleko zamku jest coś takiego - Salaš u Franka - pyszne jedzonko dla turysty i nie tylko i nie było wcale drogo. Jak co zajrzyjcie na jego stronę. Tamtejsze regionalne przysmaki i niebo w gębie :D


Ze słowackim pozdrowieniem Hej!!!


Piotrek Floydomaniak Marchewa Wszędobylski

2 komentarze:

  1. Hej Piotrze Wszędobylski Floydomaniaku świetny post. O to właśnie mi chodziło w kontekście Starej Lubovli. Idealne miejsce dla mnie.

    OdpowiedzUsuń